Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us

NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » NASZE DZIECI I MY » TOKSYCZNI RODZICE

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Toksyczni rodzice

  
Tabaluga71
14.05.2008 10:30:51
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Posty: 2686 #114100
Od: 2008-2-14
Nie piją, nie szlajają się po ulicach, nie zostawiają swoich dzieci bez opieki nawet na pięć minut. Przeciwnie - opiekują się nimi... aż do bólu. Potem tę opiekę ich dzieci odchorowują przez całe życie.

Toksyczna mamusia

- W domu wszystko musiało być pod linijkę - mówi Maciej, czterdziestoletni informatyk. - Kiedy matka wracała z pracy o szesnastej, mieszkanie miało być wylizane. Wysprzątane podłogi, umyte naczynia, ubrania poukładane w szafach; w łazience nie mógł się znaleźć nawet paproszek. Matka zawsze jednak wymyślała jakiś powód do wyżywania się na mnie. "Książki nie spakowane" - chodziło o zawartość mojej torby przygotowanej do szkoły. Albo "frędzle nie wyczesane!" - tym razem miała na myśli frędzle dywanu w pokoju stołowym; czesałem je grzebieniem, żeby mama była zadowolona.

Ale zawsze znalazła coś, do czego można było się przyczepić. A to drobinka kurzu pod zlewem, a to nie do końca wymyty kubek. Horror!

Gdy zacząłem mieszkać sam i już studiowałem, miała w zwyczaju wpadać z niezapowiedzianą wizytą i sprawdzać, czy wszystko w porządku. Kiedyś znalazła w pralce damskie majtki.
- Co to jest!? - zagrzmiała.
- Nie wiem, skąd się tu wzięły - odpowiedziałem przerażony; mój współlokator też nie potrafił wyjaśnić pochodzenia znaleziska. Dopiero po dwóch tygodniach zadzwoniła do mnie i na podstawie oględzin majtek przyznała, że to są jej majtki, które wrzuciła do naszej pralki podczas poprzedniej wizytacji. Do dzisiaj nie chcę jej widzieć w moim domu.

Toksyczny tatuś

- Nie pił, nie palił. Na pozór był przykładnym obywatelem. Był wzorowym oficerem i robił zawrotną karierę w wojsku - opowiada Wojtek, dziennikarz z Poznania. - Z zewnątrz wyglądało na to, że byliśmy wzorową rodziną. Niedzielne spacerki, obiady w restauracji itd. Mało kto z moich kolegów wie, że w zaciszu domowego ogniska rozgrywała się jatka. Tak naprawdę ojciec nie tylko znęcał się nade mną, ale i bił mamę na moich oczach. Traktował mnie jak śmiecia. "Co ty, gówniarzu, będziesz się tu mądrzył, bo ci przyp...! Ty ch...! Złośliwy sk...nu! Bo jak cię smarnę, to pojęczysz!" - tak zwracał się do mnie, kiedy miał zły humor. Rytuałem były egzekucje na tapczanie na wniosek mojej matki. Kazał mi zdejmować spodnie i kłaść się na tym nieszczęsnym tapczanie. Potem było długotrwałe bicie pasem. Nawet nie bolało, ale upokorzenie było tak wielkie, że do dzisiaj nienawidzę tego człowieka. Nienawidzę też tej cynicznej jędzy, która twierdzi, że jest moją matką. Nie utrzymuję z nimi żadnych kontaktów, odkąd stałem się samodzielny. Długo musiałem nad sobą pracować, żeby ten wzorzec postępowania odrzucić we własnym życiu. Mam normalną rodzinę, kocham swoją żonę. Zdarza się, że się kłócimy, ale nigdy się nie bijemy i nie stosujemy przemocy. Moja "rodowa tradycja" nie przetrwała.

Toksyczna rodzina

- Tomek, ratuj! On wyrzucił mnie z domu. Roztrzaskał na schodach moje radio i obrazy namalowane przez przyjaciół z uczelni, zabronił mi wracać - taką wiadomość usłyszałem od mojej koleżanki z drugiego końca Polski, producentki jednego z popularnych programów TVP. Jej mąż to reżyser filmów dokumentalnych. Co tydzień w niedzielę wsiadają do swojego terenowego jeepa i jadą na mszę do pobliskiego kościoła. Wszyscy w parafii ich szanują. W środowisku krakowskich intelektualistów cieszą się poważaniem. W Warszawie też mają dobrą opinię szanującej się rodziny.

Kiedyś jednak jej mąż zadzwonił do mnie - nie wiem, skąd miał mój numer telefonu - i powiedział: "ty sukinsynu z Trójmiasta, jeśli nie przestaniesz rozmawiać z moją żoną, to cię odstrzelę!".

Do dzisiaj są "zgodną" parą, choć na szczęście nie mają dzieci. Gdyby mieli, pewnie przeżywałyby to samo co Maciej i Wojtek. Często w tak zwanych dobrych rodzinach kwitnie przemoc, agresja i pogarda dla drugiego człowieka.

Co na to nauka?

Wielu rodziców skrywa słowną tyranię pod maską opiekuńczości pozornie nie noszącej znamion przemocy. - czytamy w jednym z opracowań dotyczących przemocy. Rodzice w różny sposób usprawiedliwiają swoje okrutne i oczerniające uwagi, argumentują: "próbuję pomóc ci stać się lepszym człowiekiem" lub "świat jest bezwzględny, a my uczymy cię, jak w nim żyć". Ponieważ ten rodzaj tyranii przybiera ochronną maskę wychowania, dorosłemu dziecku jest szczególnie trudno uznać jej destrukcyjny wpływ. Młody człowiek skrzywdzone w ten sposób przez własnego rodzica zostaje trwale zraniony na długie lata Dorastając, dziecko zdaje sobie sprawę z ogromu krzywdy, jakiej doznało od własnych rodziców i nie potrafi wymierzyć im odpowiedniej kary, która mogłaby być adekwatna do zadanych mu ran.

Dramat dzieci z tak zwanych dobrych rodzin dokładnie zbadała Susan Forward, autorka książki Toksyczni rodzice.

Co zrobić, by wyzwolić się spod nacisku i wpływu toksycznych rodziców? Forward przedstawia w swojej książce rodzaje terapii, które stosuje, by pomóc osobom ciemiężonym przez własnych rodziców. Zwraca uwagę na to, że, aby móc uleczyć swój ból, niekoniecznie trzeba swym rodzicom robić krzywdę. Konieczne natomiast jest stawienie czoła problemowi, uznanie swojej niezależności, samookreślenie siebie i ustalenie, kto faktycznie jest odpowiedzialny za to, co się stało.

Nasi kochani truciciele

Susan Forward jasno definiuje postaci, które zatruwają nam dzieciństwo i młodość, a potem także dorosłe życie: Rodzice toksyczni to rodzice, których można określić mianem tyranów stosujących różne metody nękania swoich dzieci, może to być niszczenie słowem: przeklinanie, wyzywanie, poniżanie, wyśmiewanie, obelgi, obarczanie winą, wypominanie przeszłości, stwierdzanie, że żałują, że dziecko w ogóle się urodziło. Stanowi to często wynik rywalizacji z własnym dzieckiem, szczególnie gdy wchodzi ono w okres dojrzewania. Rodzice toksyczni nie potrafią wtedy cieszyć się sukcesami własnych dzieci, ale za wszelką cenę starają się być lepsi od swych pociech.

- Pamiętam, że kiedyś, gdy siedziałem z ojcem przed telewizorem, przypadkowo włączyłem kanał, na którym emitowano mój reportaż. Sam byłem zdziwiony, bo nie wiedziałem, że akurat będą go nadawali - mówi Tomasz, dziennikarz telewizyjny. - Stary siedział przed ekranem z kamienną twarzą, a po emisji mruknął tylko: "No, nie popisałeś się!" Sam kiedyś próbował napisać artykuł do "Magazynu Pszczelarskiego", ale odrzucili mu maszynopis.

Perfekcja do bólu

Toksyczni rodzice to perfekcjoniści, którzy nie dają dziecku prawa do błędu, stosują oprócz przemocy werbalnej także przemoc fizyczną, czyli bicie dziecka bez względu na faktyczne przewinienia czy ich brak, tłumaczą własne napady agresji tysiącem problemów, ranią dziecko tym, że nie reagują na krzywdy wyrządzane mu przez drugiego z rodziców, jest to tzw. tyrania pasywna.

- Ostatni raz dostałam od matki w papę, gdy miałam 28 lat - wspomina Magda, właścicielka gabinetu dentystycznego. - Nie bolało, ale upokorzenie było tak potworne... Wszystko widział mój młodszy brat. Ja byłam już sama matką, skończyłam studia na samych piątkach, nieźle radziłam sobie w Akademii Medycznej, gdzie pracowałam. Za co oberwałam? Za to, że "niewłaściwie" odezwałam się do matki. Ojciec dodał tylko: "no widzisz, może wreszcie czegoś cię to nauczy".

Bombardowanie miłością

Angielski termin love bombing (bombardowanie miłością) to określenie tego, co często stosują toksyczni rodzice. Potwierdza to Susan Forward i inni psychologowie. W rodzinach toksycznych często czułość i miłość przeplatane są przemocą, co powoduje dezorientację dziecka, nieumiejętność rozpoznawania prawdziwych emocji, nienawiść młodego człowieka do samego siebie, obarczanie siebie winą za napady agresji rodzica, zamknięcie się w sobie i chronienie rodzinnej tajemnicy.

- Za każdym razem, gdy w domu wybuchała awantura, a potem następował rozejm, matka obejmowała mnie i mówiła: "synku, przecież cię kochamy" - mówi Jarek (dziś ma 42 lata). - Tak mnie kochali, że aż bolało. Dzisiaj staram się ograniczać kontakty z nimi do minimum.

Nie wszyscy jednak zrywają kontakt ze swoimi toksycznym rodzicami. Są i tacy, którzy w poczuciu wpojonego obowiązku stają się rodzicami swoich rodziców. Dorota (menadżer z Sopotu), choć ma swoją szczęśliwą rodzinę, kochającego, odpowiedzialnego męża i tysiąc spraw na głowie, opiekuje się ojcem alkoholikiem.

- To prawda, że ten s... wyrządził mi wiele krzywd, ale to przecież mój ojciec. Moim obowiązkiem jest pomaganie mu. Podrzucam mu coś do jedzenia, czasem pożyczam pieniądze. Przecież nie mogę być wyrodną córką.

Niedojrzali rodzice doprowadzają do tego, że dziecko musi przejąć ich obowiązki, czasem następuje wręcz odwrócenie ról. Dziecko daje wsparcie emocjonalne rodzicowi, staje się matką swojej matki lub ojcem swojego ojca. W wyniku tego zostaje ono okradzione z dzieciństwa, staje się nad wiek dojrzałe.

Toksyczny oficer

Jest jeszcze inna kategoria toksycznych rodziców. On - oficer lub podoficer, w każdym razie twardy facet. Ona - całkowicie mu oddana i wypełniająca jego rozkazy. On nie pije alkoholu ani nie używa narkotyków, bo jest twardzielem. Ma też twardą rękę.

- Pamiętam, jak oznajmiłem mojemu ojcu, że wybieram się na saksy do Szwecji - wspomina Jacek ( 42 lata, dzisiaj właściciel agencji fotograficznej).
"Chcesz mi, k...a, karierę zepsuć!?" - zaryczał i rzucił we mnie małym, dziecinnym krzesełkiem mojej siostry. Na szczęście zdążyłem się uchylić i mebel roztrzaskał się o ścianę. Mimo strachu przed ojcem wyjechałem i w ciągu trzech miesięcy zarobiłem tyle pieniędzy, ile on zarabiał w rok. Nie żałuję.

Los dzieci w toksycznych rodzinach zagubionych w "leśnych garnizonach" to niezbadana tajemnica. Nie docierają tam ani psychologowie, ani policja.

Toksyczny marynarz

- Ojciec był marynarzem - mówi Monika (dzisiaj mieszka w Danii i ma szczęśliwą rodzinę). - Kiedy go nie było, wszystko szło normalnym trybem. Radziłyśmy sobie z mamą. Ja kończyłam studia - prawo. Ona dopracowywała się emerytury jako pielęgniarka w ośrodku zdrowia. Ale kiedy wracał z rejsu ojciec, zaczynało się piekło. Wszystko chciał ustawiać po swojemu, tak jakby wyszedł z domu wczoraj, a tymczasem nie było go przez kilka miesięcy.

- Mnie nie tykał, ale matkę tłukł ile wlezie za najdrobniejsze przewinienie. Musiałam na to wszystko patrzeć. Dzisiaj nie chcę tego wspominać

Toksyczna żona

- Moja żona jest, jak to się mówi, account managerem - zwierza się Wojtek. - Uważa, że "twardym trzeba być, nie miętkim". Jej zdaniem tylko twardzi ludzie poradzą sobie w życiu. Tak wychowuje dwójkę naszych dzieci. Jedno ma trzy lata, a drugie dopiero osiem miesięcy. Ja nie mam żadnego prawa, by w jakikolwiek sposób na nie wpływać, uczyć, wychowywać. No chyba że ona jest w pracy, ale ja też pracuję, więc nie mam szans. Kłopot w tym, że ja wychowałem się w takiej rodzinie, gdzie dominowała matka. Tato nie miał nic do powiedzenia. No i wpadłem z deszczu pod rynnę. Boję się tylko, że kiedyś moje dzieci będą wspominać nas jako toksycznych rodziców.
źródło:int
  
Electra28.03.2024 09:41:04
poziom 5

oczka
  
wiktoria69
17.05.2008 19:25:31
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 238 #116012
Od: 2008-3-13
Ja osobiscie nie miałam takich rodziców,ale moja koleżanka owszem.Bardzo cierpiała,opowiadała nie raz
ze boi się wracać do domu bo matce pewnie znowu się coś nie spodoba.Nie rozumiałam wtedy o co chodzi bo dziewczyna super sie uczyła,miała wyniki w różnych dyscyplinach a była nieszczęśliwa.Czytając ten artykul rozumiem dlaczego.smutny
  
barabeusz
18.05.2008 14:15:36
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 204 #116373
Od: 2008-3-12
Broń Boże przed takimi rodzicami ,toż to brak chęci do życia.smutny
  
Mora
18.05.2008 22:31:13


Grupa: Użytkownik

Posty: 11 #116761
Od: 2008-5-17
Chyba największą toksycznością "starszego" od nas (kilkanaście - dwadzieścia parę lat) pokolenia jest "hamowanie rozwoju" - odsuwanie młodszych od nowoczesnych rzeczy i nowych, ważnych informacji. Sprawiają tym samym, że młodsi nie radzić będą sobie w przyszłości.
_________________
praktyczna-prawda.fora.pl
  
Jolita
20.05.2008 16:20:55
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Posty: 2935 #117394
Od: 2008-2-14
uważam że takich rodziców co hamują rozwój dzieci jest teraz już coraz mniej, sami muszą się uczyć ciągle czegoś nowego w pracy bo na rozwój pracowników teraz pracodawcy stawiają bardzo duży nacisk
_________________
Dawniej ludzie wiedzieli mało, ale to "mało" poruszało do głębi ich serca. Dzisiaj ludzie wiedzą wiele, ale to "wiele" porusza ich tylko powierzchownie i karykaturalnie.
  
Mora
21.05.2008 16:18:39


Grupa: Użytkownik

Posty: 11 #118248
Od: 2008-5-17
Proponuję obejrzec na youtube.pl prezentację pt. "Czy wiesz, że..." na temat przyszlosci. Tam jest zawartych też parę informacji o Polsce i jej zacofaniu... ;/
_________________
praktyczna-prawda.fora.pl
  
Mora
21.05.2008 16:19:34


Grupa: Użytkownik

Posty: 11 #118251
Od: 2008-5-17
ach, mam link http://youtube.com/watch?v=syYiX39GdAg ;]
_________________
praktyczna-prawda.fora.pl
  
lineinthesand
18.08.2011 13:27:04
Grupa: Użytkownik

Posty: 1 #752120
Od: 2011-8-18
Witam wszystkich, pragnę przedstawić moją historię tak apropo toksycznych rodziców.
Piszę ten post po ścince z matką. Nazwała mnie "głupią idiotką która myśli dupą" i radzi mi żebym się opamiętała. A to wszystko tylko dla tego, że chłopak z którym jestem ponad 2 lata został u mnie wczoraj do 23:30. Pragnę w tym momencie podkreślić, że mam 21lat, nie 15..
Nie dawno przeprowadziłam się do domu na stałe po 2 latach studiowania w Krk tylko dlatego że oni nie mają wystarczających funduszy na to by mnie tam utrzymywać - interes idzie coraz gorzej. U mnie rodzice też ciąglę się kłócili od kiedy pamiętam. Kilku godzinne wrzaski, trzaskanie drzwiami i nie przespane noce były normą. Moja 18 lat starsza siostra też to przeżyła. Tylko że ona ma już własną rodzinę i próbuje ją jakoś trzymać w ryzach, by przez jej skrzywioną psyhikę wszystko nie legło w gruzach. Ojciec- alkoholik, beształ matkę na każdej rodzinnej imprezie najgorszymi z najgorszych wyzwisk, oczywiście wyzwiska nie kierował jedynie w stronę matki, innym członkom rodziny też zawsze się dostawało. Wynik z tego taki, że są skłóceni z prawie całą rodziną. Nikt nas nie odwiedza i odwrotnie.
Od zawsze trzymali mnie w domu, pozwalali kumplować się tylko z tymi których rodziców dobrze znali. Nie mogłam chodzić na imprezy, przebywać za długo(czyli do 19) poza domem itd. Dzisiaj zresztą sytuacja nie wiele się poprawiła.(mogę zostawać poza domem nie dłużej niż do 20 lub 20:30). Matka jako że nie pracuje, pomaga ojcu prowadzić firmę, zrobiła sobie ze mnie pomoc domową i popychadło któremu jak i ojciec robi pranie mózgu i wciska przestarzałe ideały z czasów ich młodości czyli hhmm z lat 60/70. Nie tolerują mojego chłopaka, tylko i wyłącznie dlatego iż ma dready i jest odemnie młodszy o 1,5 roku. Wyrażają się o nim tak, jakby go doskonale znali, choć nigdy nie mieli z nim tak na prawdę do czynienia i nie mieli okazji tak na prawdę poznać bo nie chcieli przez swoje głupkowate uprzedzenia i przez fakt iż "oni wiedzą lepiej". Przemek jest w tej chwili jedyną osobą która mnie tak na prawdę zna. Podtrzymuje mnie na duchu, pomaga we wszystkim. Oczywiście nie jest ideałem ale ideały w końcu nie istnieją. Szanuje mnie i moje decyzje. Jest jednym z niewielu osób którym ufam tak na prawdę i w towarzystwie których jestem sobą i czuję się swobodnie. Z natury jestem skromna i raczej małomówna. Od zawsze nie pewna siebie, niedowartościowana, nie wierząca w swoje własne siły i potencjał który dopiero teraz zaczynam dostrzegać. Od zawsze mam problem z podejmowaniem decyzji, tych mniejszych i większych, od zawsze kompletnie nie radzę sobię z własnymi emocjami. Kilkanaście razy miałam myśli zamobójcze.
Z dnia na dzień mam ich coraz bardziej doyć, z dnia na dzień coraz bardziej ich nie nawidzę, z dnia na dzień stają mi się coraz bardziej obojętni, z dnia na dzień coraz bardziej rośnie we mnie gniew i żal o wszystko co przez nich musiałam doświadczyć i doświadczam. Przyjęli strategię nagrody za dobre "sprawowanie" czyli im lepiej będiesz sie zachowywać(oczywiście tak jak oni by tego chcieli) tym więcej prezentów będziesz dostawać. Przykładowo jeśli skończysz studia, to kupimy ci auto. I choć na każdym kroku starałam się zdobyć ich aprobatę to zawsze mi coś wytykali, krytykowali mnie na każdym kroku, co zresztą robią na dal co można było zauważyć po wczorajszej i dzisiejszej akcji. Bo w końcu nie jestem taka jaką oni chcieliby żebym była. Matka ciągle przesiaduje w moim pokoju, oglada u mnie telewizor, nie mam ani chwili czasu dla siebie, zero prywatności, wszędzie wciska swoje toksyczne macki, o wszystkim musi wiedzieć.
I na prawdę, nie przemawia do mnie, kompletnie nie interesuje mnie teza "ale rodzice chcą dobrze", więc wszystkim tym którzy właśnie w tej chwili czytają mój "wywód" mówie - pokrzywili mi psychikę i nadal chcą to usilnie robić, usilnie mnie wychowywać, od zawsze mnie krzywdzili w imie ich "dobrego", więc wolałabym, by wcisneli sobie to swoje "dobre " do kieszeni i obdarowali nim innego "szczęśliwca" bo ja już na prawdę nie mam na to ochoty.
I choć staram się jak mogę wpuszczać jednym uchem a wypuszczać drugim to co mówią albo mi wmawiają to mają na mnie od zawsze tak ogromny wpływ, że nadal się ich boję. Boję się zrobić cokolwiek wbrew ich zdaniu. A w szczególności boję się rozwrzeszczanego ojca którego pamiętam z "akcji" w dzieciństwie.. Staram się zmieniać swoje nastawienie z każdym dniem coraz bardziej. Idzie mi to bardzo mozolnie i powoli. I boję się, że w którymś momencie dogi zabraknie mi sił o walkę o "samą siebie" i o moje szczęście.. Tak samo jak Keisu, mam ochotę spakować się, wyjść z domu i już nigdy tu nie wracać. To miejsce napawa mnie obrzydzeniem, jego ściany codziennie zioną złem i wstrętnymi wspomnieniami które nie dają mi w nocy spać.. Planuję jak najszybciej znaleść pracę, znaleść mieszkanie w pobliskim mieście, przeprowadzić się tam z Przemkiem i żyć z dala od tego wszystkiego, od tego chore miejsca z chorymi ludźmi i ich chorymi ideałami. Dopiero nie dawno zrozumiałam, że między nimi nic nie zmienie, mogę ratować tylko siebie, na nich już za późno..
  
Electra28.03.2024 09:41:04
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » NASZE DZIECI I MY » TOKSYCZNI RODZICE

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny


BanMax.com - skuteczna reklama - wymiana bannerowa Najlepsze fora w Sieci!