Wygodna miłość
Wygodnie jest kochać zdrowego, bogatego, uczciwego, pięknego, silnego, szlachetnego... Trudniej, gdy nie wszystko jest takie bajkowe.

W związkach, w których ktoś pomyli miłość z wygodami, jakich oczekuje i wymaga, nie trudno sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli partner nie spełni wymagań.
Istnieje takie ryzyko, gdy mowa o miłości. To ona właśnie, jako energia oznaczana w numerologii cyfrą 2, bezpośrednio koresponduje z wibracją 8 – bogactw. Wielu ludzi ulega pułapce podobnych z pozoru energii, bo ze sobą korespondujących. Jedni zbyt wiele dają, a inni zbyt wiele wymagają.

Wygodne są związki na dobre dni
Dobrze skierowana miłość jest odwzajemniona i nie jest tylko na dobre dni. Zdaje egzamin w najtrudniejszych chwilach. Nie zniknie wraz z problemami życiowymi! I dlatego wszelkie problemy ją weryfikują. Najczęściej finansowe, ale bywa, że także zdrowotne.
Często jednak ludzie bardzo spragnieni miłości, stawiają nadmierne wymagania ludziom, którzy ich kochają, sprawdzając swoje prawa do korzystania z jej dobrodziejstwa na poziomie materialnym. To oni właśnie twierdzą, że samą miłością nie da się żyć!
I to, czego wymagają od partnera, zmieniają w wymagania materialne. W ten sposób chcą się przekonać, że są kochani. Za przejaw braku miłości i szlachetności, uznają wszelką odmowę seksu, niedostatki finansowe, a gorsze zdrowie partnera za upoważnienie i usprawiedliwienie szukania kogoś w lepszej kondycji.

Wygodne prawa
Tu przypomina mi się historia pana Władka, który po spowodowaniu wypadku samochodowego, przez który jego żona wegetowała resztę życia na wózku inwalidzkim.
Uznał, że wystarczy jej zapewnić opiekę pielęgniarską, by oczyścić sumienie i udowodnić miłość. Sam upoważnił się do zawarcia nowego związku z młodszą, zdrową i wesołą kobietą. Uznał, że życie toczy się dalej, a on ma prawo zaspokajać swoje seksualne i inne życiowe potrzeby. A byłej żonie nie zrobi krzywdy, finansując nad nią wspaniałą opiekę, jak też odwiedzając ją od czasu do czasu z opowieściami o swoim nowym życiu i kolejno rodzących się dzieciach. Dostał na to zresztą zgodę, więc czuł się uczciwym. Czy naprawdę ją kochał? Raczej nie! Kochał, póki była silna, sprawna, chętna do seksu i zaradna życiowo. Przestał, gdy mu tego zabrakło.
To, co postanowił i zrobił pan Władek, by mieć tzw. normalny dom i rodzinę, wyraźnie pokazuje, że pojmował miłość, jako własną wygodę życiową. I miał głęboko w nosie, co czuła jego żona, którą rzekomo kochał. Siebie jednak bardziej! Mógł dostrzec jedynie własne prawa i potrzeby. Nie był zdolny do odczuwania pragnień serca drugiej osoby. Zamienił tę miłość bez problemu na wygodę i zaspokojenia potrzeb własnego życia.

Sielanka w nowym związku trwała prawie 20 lat. Potem ciężko zachorował. Druga żona, korzystając z zasobów finansowych, jakie jej zabezpieczył, zapewniła mu w zamian świetną opiekę medyczną. Okazała wdzięczność na poziomie materialnym, tak samo, jak on kiedyś pierwszej żonie. Kiedy poprosiła o zgodę na nowy związek, udzielił jej bez wahania.
Gdy umierał, to płakał. Nad czym? Nad kim? Czego mu brakowało?

Autorem tekstu jest Małgorzata Stawarz


  PRZEJDŹ NA FORUM