Życie po wypadku
Witam wszystkichwesoły
Dwa i pół roku temu miałam wypadek. Pijany kierowca wyjechał mi z drogi podporządkowanej i uderzył w mój samochód. Na skutek tego wypadku miałam amputowaną lewą nogę, liczne obrażenia wewnętrzne, uraz kręgosłupa i oszpeconą twarz. Lekarze musieli się sporo napracowaćoczko
Na początku nie chciało mi się żyć - chciałam umrzeć, bo w końcu co to za życie jeśli jest się ciężarem dla innych, nie można spełniać swoich marzeń, nie można realizować się zawodowo, straciłam dobra pracę, ludzie patrzą na ciebie jak na kosmitę, musisz znosić złośliwość innych lub współczujące spojrzenia...
Rodzina i przyjaciele próbowali mnie pocieszać ale ja nie chciałam z nikim rozmawiać, nikogo słuchać ani widzieć. Obwiniałam wszystkich o to co mi się przytrafiło, miałam żal do całego świata...
Tak minęło mi 8 miesięcy. W tym czasie sama zraniłam swoimi słowami wiele osób, byłam arogancka, bezczelna i niesprawiedliwa - część się poddała i odsunęła ode mnie a część dalej walczyła i próbowała jakoś dotrzeć do mnie i mi pomóc, bo jak wiadomo aby nastąpiła poprawa fizyczna to najpierw musi nastąpić poprawa psychiczna. Ale najbardziej denerwowało mnie w nich to współczucie i litość... W tym czasie była rehabilitacja, niestety to co pokrywał NFZ to była kropla w morzu, przez co rodzice zdecydowali się na prywatną ale to tez nie długo bo była ona bardzo kosztowna i pieniądze szybko się skończyły (pochodzę z biednej rodziny) a ja miałam jeszcze większe poczucie winy bo przeze mnie rodzina popadała w długi, co jeszcze bardziej mnie załamywało.
Pewnego wieczoru przyszedł do mnie kolega aby porozmawiać ze mną na temat odszkodowania,które mi się należało, ale ja standardowo uznałam to za zły pomysł no bo w końcu trzeba mieć prawnika a to wszystko kosztuje. I tak minęły kolejne 3 miesiące.
Po tym czasie stwierdziłam, że faktycznie może powinnam zawalczyć o to odszkodowanie bo przecież zawsze były by to dodatkowe pieniądze a widziałam że rodzicom jest coraz ciężej - żyliśmy skromnie a i to brakowało do pierwszego.
Po ponad roku coś we mnie pękło... postanowiłam walczyć, bo skoro mam dalej żyć to niech moje istnienie nie przysparza innym więcej problemów. Moja znajoma, która dowiedziała się od mojej mamy o moich zamiarach skontaktowała mnie z agentką jednej z kancelarii, która pomogła im po śmierci ich ojca. Kilka dni później pojawiła się u nas w domu ta agentka. Okazała się bardzo miłą osobą.
Załatwiła za nas wszystkie formalności, ale to nieważne.Najważniejsze było to, że podczas jej wizyt długo z nią rozmawiałam, opowiedziała mi o kilku osobach które również były po wypadku i o tych którzy w ich wyniku stracili osoby bliskie, o bólu, cierpieniu ale i szczęściu tych którzy przeżyli i właśnie wtedy zrozumiałam że ja mimo wszystko tez mam to szczęście i że jeśli wezmę się ostro za siebie to mam szansę normalnie funkcjonować.
Teraz po tym wszystkim były szef ponownie zatrudnił mnie tylko na niższym stanowisku, ale to nie ważne - ważne że znów czuję się potrzebna. Pieniądze z odszkodowania pokryły długi rodziców, pozwoliły mi na dalsza rehabilitacje która przyniosła ogromną poprawę i wymagała ogromnej pracy,ale to jeszcze nie koniec jeszcze trzeba trochę popracować nad sobą...
Posłuchajcie decyzja o walce o to odszkodowanie była punktem zwrotnym w całej tej sytuacji, dzięki temu poznałam Patrycję( moją imienniczkę ) która dała mi to co było mi potrzebne - nadzieję i konkretne oraz faktyczne przekłady osób które też wiele przeszły a teraz wyszły na prosta; ona nie litowała się nade mną wręcz przeciwnie z początku potraktowała mnie jak egoistkę i trochę mi nagadaławesoły z początku strasznie mnie tym wkurzyła ale teraz jestem jej wdzięczna - potrzebowałam takiego kopa.
I jeszcze jedno dzięki tym pieniądzom (a wywalczyli dla mnie 300 tys. złotych) stałam się samodzielna i teraz będę starać się o protezę aby uzyskać jeszcze większą sprawność.
Pozdrawiam wszystkich, głowy do góry - trzeba walczyć nie można się poddawać, widocznie los tak chciał w końcu nic nie dzieje się bez przyczyny.
Jeśli chcecie pogadać to piszcie tu lub na maila patrycja401@onet.plwesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM