Życie po wypadku
Panie "Dakmar",
sens cały polega na tym aby dalej żyć i wlaczyć z przeciwnościami.Ja rozumiem bo sama jestem ofiarą wypadku którego wcale nie powinno być i jakby człowiek mógł to by cofnął czas,ale tak sie niestety nie da.Nie jestem w tym momencie w takiej sytuacji jak Pan,tzn.rodzina,budowa dom-był cel ale stało się w chwilę że "pstryk i nie ma nic już",a dokładniej jak domek z kart.Trzeba mieć tylko nadzieję i się nie poddawać co ja robię cały czas bo inaczej sie nie da-"upadniesz to powstań i idź dalej nie stój w miejscu" i to mi teraz pomaga mimo że jestem napewno młodszą osobą.Obmyśliłam sobie własny cel i chcę to osiągnać mimo wszelkich trudów mimo że i tak już wile udowodniłam w przeciągu 2,5 roku bo najważniejsza jest mobilizacja.Jestem już ograniczona niż inni zdrowi ludzie ale musiałam się z tym pogodzić.Nademną nie można się tylko litowac bo nie chcę tego ani żadnych współczuć i wiedz o tym inni.A co do sprawy u mnie też ona trwa od momentu wypadku i cały czas sie ciągnię bo to jest walka,o sprawiedliwość trzeba walczyć i nie chodzi już o żadne odszkodowanie ale moją psychikę która mam juz porządnie "zjechaną" ale sie nie poddam i dalej będę walczyć o swoje i Panu życze tego również!Szczerze.Bo najczęściej takie sytuacje rozumieją ludzie którzy na własnej skórze to przeżyli i ich najbliżsi.Trzymaj sę Pan i wierz że będzie i MUSI! być wszystko dobrze a nie inaczej !


  PRZEJDŹ NA FORUM