Kościelny cennik usług
"Tygodnik Powszechny" sprawdza, ile w praktyce kosztują różne usługi religijne, które w teorii mają być darmowe. Ale nie są. Są za to półoficjalne cenniki, których Kościół się wypiera.
Jeśli chodzi o Pismo Święte, to również w tej kwestii zawiera przeczące sobie zapisy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie, ale godzien jest robotnik zapłaty swojej. Oficjalnie stawek nie ma. Nieoficjalnie - jak najbardziej.

Gregorianka, czyli cykl 30 pośmiertnych mszy za duszę: 800-1000 zł. Podobno ludzie biorą kredyty. Kościół powinien otworzyć bank, albo jakiś system ratalny. Z placówkami przy parafiach.

Prawda: werbiści z Pieniężna biorą połowę. Jest cały rynek - ludzie wiedzą, jak upolować okazję. Informacje o tanich parafiach krążą pocztą pantoflową.

Niektóre zakony, jak dominikanie, rzeczywiście nie mają cen. Wezmą co łaska. Naprawdę. Wywieszają nawet karteluszek: Cennika nie ma. Widać wszyscy pytali o cennik.

Ale po parafiach jest inaczej. Chrzest - 200 złotych. Ślub - 500, plus 300 na kwiaty i organistę. W Lubartowie taniej - 520 za wszystko. Cennik leży na biurku w kancelarii.

Wykształcila się pewna tradycja. Pierwsza odpowiedź księdza: co łaska. Druga: zwyczajowo ludzie dają... i tu pada kwota. Ile to kosztuje u Was, drodzy Czytelnicy?

Za odprawienie mszy: 40-50 zł. Przyznajmy uczciwie - wielu księży odprawi i bez opłaty. Ale są tacy, którzy odmówią.

Podobno krocie kosztuje pogrzeb: nawet 2 tysiące. Najgorzej jest po wsiach, bo tam ślub, pogrzeb, chrzciny to imprezy o charakterze prestiżowym. Należy się pokazać, by uniknąć opłotkowego sądu: dziadostwo.

Więc za ślub nie mniej niż tysiąc. Gdy dasz 10 zł, ślub się zapewne odbędzie. W wersji "standard": bez dywanu, dekoracji, organisty i kazania. Wypasiona wersja ślubu, taka z alufelgami i klimą, kosztuje słono. Bowiem, jak mówi kościelne porzekadło, stać cię na wesele, to i na ofiarę.

Przejrzystość trafia się rzadko. Dominikanie w Gdańsku informują na swej stronie www:

Od pary biorącej ślub w naszym kościele pobieramy opłatę 500 zł. Opłata jest stała. Zawiera wynagrodzenie organisty. Nie ma żadnych dodatkowych opłat. Jeśli suma ta jest dla Was zbyt wysoka, nie bójcie się o tym powiedzieć.

Ładnie i jasno. Takie ujęcie to eksperyment. Jak mówi przeor, ojciec Jacek Krzysztoforowicz,

Określenie wysokości ofiary nie ma być wielkim zyskiem. Chcę mieć jednak poczucie, że jesteśmy szanowani, a nie wykorzystywani. Za rzeczy ważne nie można płacić groszy.

Ksiądz nowej generacji, ale sprawę stawia uczciwie. Usługa, opłata. Dobra usługa - dobra opłata. Nie mylić z opłatkiem.

A ile ksiądz z tego ma? To wielkie pytanie, jak mawiał Hamlet. Oficjalnie - grosze.

Według danych GUS, proboszcz zarabia średnio niespełna 3 tys. brutto. I tutaj w oku mojego Czytelnika pojawia się ten błysk niedowierzania. To się trochę kłóci nie tyle z tym, co fama niesie, ale z obserwacjami. Choćby plebańskich limuzyn.

Czy cały kler płaci za występy paru czarnych owiec? Po wsiach ksiądz parafii będącej w tarapatach potrafi ustalić "daniny", i czytać po nazwisku, kto ile dał.

Jest więc problem. Nieprzejrzyste zasady. Notoryczne oszustwa na podatku VAT. Brak zaufania między wiernymi a ich kapłanem. Podejrzenia. Wszystko to rozwiązałyby kasy fiskalne w parafiach. Podobnie jak w gabinetach lekarskich. Kasa fiskalna - panaceum na przekręty.

Ale to nie u nas. Ks. infułat Bronisław Fidelus z Bazyliki Mariackiej w Krakowie nie pozostawia złudzeń.

Niemiecki system – Kirchensteuer, w którym jest się opodatkowanym na swoją wspólnotę wyznaniową, powstał na innym podłożu kulturowym i w Polsce jest niezrozumiały. Ludzie mają dość podatków. A ogromną zaletą polskiego systemu jest to, że opiera się na dobrowolności ofiar.

No, może dla księdza jest zaletą. Nawet na pewno. Ale istotę problemu bardzo celnie, choć niechcący, uchwycił Grzegorz Pac, publicysta katolickiej "Więzi".

Jeśli ktoś w ogóle nie uczestniczy w życiu religijnym, a potem przychodzi „załatwić” ślub, spodziewa się być potraktowany jak w urzędzie. Nie myśli się o tym jak o obowiązku utrzymywania swojej parafii.

Bo taki jest ten polski katolicyzm, a inny być nie może. Z jakiej racji wierni mają się czuć odpowiedzialni za parafię, skoro nie mają na nią wpływu? I nic nie wiedzą o jej finansach?

Więc traktują ją jak urząd. Do którego chodzą co niedziela - załatwić sprawunki z Panem Bogiem.

Magda Hartman


A niby mówią co łaska.Co myślicie o cenniku kościelnym.A może ktoś z was chciałby podzielić się wiadomością ile zapłacił za usługę kościelną.Zapraszam do wypowiedziwesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM