Żyć, albo...nie żyć
Choć trudno wielu z nas zrozumieć ten oczywisty fakt, jesteśmy twórcami swoich życiowych doświadczeń, w tym chorób.
Drogi uzdrawiania są różne i jest ich wiele. Wczoraj usłyszałam bardzo interesującą historię dotyczącą tej kwestii. Kobieta 29 lat po mastektomii z powodu raka piersi i chemioterapii dowiaduje się o prognozie dotyczącej jej życia.

Lekarze dają jej kilka miesięcy. Kobieta akceptuje swój problem, lecz zamiast poddawać się rozpaczy stara się wybierać z poziomu własnej mądrości inspiracje, których kreacja niesie jej wiele radości. Wybiera się wraz z mężem do miejsc, które zawsze chciała zwiedzić, otwiera na wyrażanie własnych emocji przez taniec i rysunek. Spotyka z przyjaciółmi i z wielką pasją pracuje nad nowym projektem zagospodarowania dużego ogrodu. Nie myśli o chorobie, lecz stara się maksymalnie wykorzystać każdą chwilę życia na poznanie swoich wewnętrznych możliwości twórczych. Po 6 miesiącach prawdziwa niespodzianka. Przerzuty zniknęły.

Teraz po 7 latach to już jak twierdzi, odległa przeszłość. Samouzdrawianie przez kreatywność - w świetle holistycznego uzdrawiania jest to równoznaczne z umiejętnością zintegrowania się z potężnym potencjałem twórczym i uruchomieniem procesu leczenia na wielu poziomach naszego istnienia poprzez wykorzystanie jego energii dla tworzenia z pasją życiowych doświadczeń w obrębie świata materialnego.
Dlaczego nie potrafimy w większości przypadków skorzystać z tej recepty?
Na podstawie moich obserwacji myślę, że nie wiemy jak się do tego zabrać. Co to jest mądrość intuicyjna? Jak do niej dotrzeć? Jak pozbyć się presji myśli związanych z dramatem i bólem, jaki niesie choroba?

Myślę, że od zapoznania się z wiedzą dotyczącą „instrukcji obsługi organizmu” zanim w swej nieświadomości stworzymy doświadczenie choroby.
Wiemy na przykład, że myślimy i że myśl stanowi bazę do budowania życiowego doświadczenia. Ale ile z myśli przepływających przez umysł w ciągu doby jesteśmy stanie kontrolować? A przecież od ich jakości zależy jakość doświadczenia życiowego.
Wiemy, że posiadamy emocje, ale czy potrafimy zmieniać nasz nastrój by uzyskać taki poziom radości, który będzie motywował nas do twórczego działania?

Doznajemy swojej fizyczności, ale czy wiemy, w jaki sposób myśli i emocje wpływają na stan zdrowia naszego ciała?
Wreszcie jak dotrzeć do tej części w nas, która zawiera w sobie niepowtarzalne inspiracje dla codziennej twórczości?
Przed kilkoma miesiącami TVP emitowała kilkuodcinkowy program dotyczący funkcjonowania naszego mózgu. Pamiętam taki oto obrazek. Neurofizjolog z Uniwersytetu Stanforda siedzący przed ekranem monitora, na którym widz TV rejestruje białe pole wypełnione czarnymi plamami (wśród których znajduje się ukryty obrazek.) Naukowiec jest podłączony do aparatury EEG rejestrującej czynność mózgu. Dominuje rytm alfa. W pewnym momencie twarz naukowca rozjaśnia uśmiech. Oczywiście! Eureka! To przecież dalmatyńczyk! W tym samym momencie zapis EEG zmienia się z rytmu alfa na rytm theta. Objaśnienie eksperymentatora. Dostęp do pomysłów, wspaniałych inspiracji wiąże się z umiejętnością wejścia w stan theta. Rytm theta obserwujemy u osób w głębokiej medytacji, a także np. w stanie śpiączki. Jest warunkowany przez nasze umiejętności związane z możliwościami wyciszenia emocji. Nic dodać. Nic ująć. Wewnętrzny spokój, to baza dla możliwości korzystania z kapitału mądrości w nas- konkluduje neurofizjolog.
Czy będziemy potrafili wykorzystać potencjał w nas tkwiący zależy jedynie od nas, a ściślej od pracy, którą zainwestujemy w higienę emocjonalną.

Autor: Teresa Maria Zalewska


  PRZEJDŹ NA FORUM