Życie po wypadku
Witam wszystkich na tym forum jestem co prawda nowa tutaj teraz ale potrzebowałam odnaleźć jakieś forum gdzie można porozmawiać o tym-wypadku,otóż:
pod koniec czerwca 2008 roku miałam wypadek samochodowy tak się to wszytko zaczęło,jechałam wtedy rowerem do pracy ale niestety już nie dojechałam-raczej odleciałam do szpitala helikopterem.Było wtedy rano parę minut po 8 rano,zostałam potrącona przez samochód,wiele szczęścia miałam w tym że na mojej drodze wtedy pojawił się mój "ANIOŁ",który mnie wtedy ratował a dokłądniej udrożnił drogi oddechowe,ustawił w pozycji bocznej aż do przyjazdu karetki ze mną był.Podczas gdy przyjechała karetka odrazu wzywali helikopter bo nie byli by mnie w stanie karetką zdążyć dowieźć do szpitala dlatego musieli wezwać helikopter.Miałam wtedy 19 lat.Bardzo szybko znalazłam się w szpitalu a podczas wypadku doznałam bardzo poważnego uszkodzenia mózgu z czego mój stan był krytyczny.Przez 13 dni byłam w śpiączce farmakologicznej-lekarze dali mi tylko 1% szans przeżycia czyli praktycznie żaqdnych szzans mi nie dali.Wtedy po raz kolejny wszystkiego od nowa trzeba było mnien uczyć-pisać,mówić,jeść,chodzić i nie tylko.Byłam jak małe dziecko co uczy się życia od nowa.Życie po wypadku to ciągłe rehabilitacje,uczenie itd. aż nie chcę pisać o tym.Wypadek wyjął mi z głowy życie nic nie pamiętałam nawet ludzi których znałam dopiero z czasem powoli się przypominało coś ale nie wszystko dalej mam luki w pamięci.Wtedy jednym z najważniejszych moich celów było to że jako "inna",nie taka jak kiedyś poszłam do szkoły aby j,a skończyć bo wtedy zdałam już do 4 klasy technikum-nauka indywidualna bo jest się niby już wtdy nienormalnymm,innym...wg. innych.Dużo wysiłku trzeba było wsadzić wtedy w to aby ją zdać i podejść do matury...ale zdałam j ą a maturę w tym roku dopiero ale zdałam.Ciesze się bardzo że chodzę sama,mówię i mam za co dziękować!Dopiero po wypadku zdałm sobie sparwę a dokłądnie niecały rok temu co to życie i jakie jest piękne i że trzeba je doceniać choćby najmniejsze rzeczy w moim życiu teraz doceniam i dziękuję że mam.Przykre w tym wszystkim jest to,że nie ma już znajomych dawnych,bo prawda jest taka że ludzie nie sa nauczeni tego jak traktować człowieka i być z nim nawet wtedy gdy jest inny już,moi znajomi o mnie zapomnieli i międzyinnymi przez to od psychologa skończyło się na psychiatrze njeszce rok temu nie chciało mi się żyć i myślałam o samobójstwie bo po co żyć kiedy nie masz już na kim się oprzeć wygadać wypłakać wtedy kiedy trzeba.Po wypadku pozostanie już padaczka,straciłam węch i już go nie odzyskam ,uszkodzone prawe oko na które widę podwójnie ale tylko na prawe co dziwnen dla okulisty bo jestem dziwnym przypadkiem jak to nazwał,ale pytanie dlaczego mi się to przytrafiło?za co?dlaczego?gdzie sa Ci znajomi którzy byli kiedyś/CZY TO ŻE JESTEM INNA ,ZQACHOWANIE TEZ MAM INNE NIŻ KIEDYŚ JEST TAKIM POWODEM DO TEGO ABY OPUŚCIĆ TAKĄ OSOBĘ I UDAWAĆ ŻE JEJ SIĘ NIE ZNA?Ja teraz potrafię docenić życie,dziękować że nie jestem rośliną jak lekarze mówili rodzicom moim że jak przeżyję ze tak będzie.Podziwiam Was wszystkich na forum którzy piszą że się nie poddali tak samo jak ja i wierzą że"po burzy będzie słońce" moje gg gdyby ktoś chciał kiedyś do mnie napisać i pogadać a wiem e potzrebuje rozmów z osobami które to przeżyły samo co ja :2209927 .


  PRZEJDŹ NA FORUM