Życie po wypadku
Od mojego wypadku miną w tym roku 2 lata,ale dopiero dzisiaj odkryłam to forum...całkiem przypadkowo oczko Wypadek zdarzył się w drodze do szkoły,mama kolegi wiozła mnie na przystanek PKS do sąsiedniego miasta,kiedy przejeżdżałyśmy drogą w lesie,pod koła wbiegł nam daniel. Ja dzień wypadku mam całkowicie wyjęty z życiorysu,nie pamiętam nic,wiem jedynie z opowiadań,że pani,z którą jechałam zgineła na miejscu, daniel kopytem urwał mi lewe ucho,miałam pęknięte płuco prawe,strzaskaną wątrobe i pień mózgu-od tego mam prawostronny niedowład,teraz chodzę,wolniej co prawda,ale jednak już nie poruszam sie na wózku-dzięki szybkiej rehabilitacji aniołek Psychicznie chyba nie dojde tak szybko do siebie...raz,że moja najlepsza przyjaciółka uważa,że po wypadku bardzo sie zmieniłam,nie potrafi konkretnie powiedzieć na jakiej zasadzie...no wg niej zachowuję sie dziecinnie i ją to odtrąca...Z kolei inni mają mnie za dziwną,często słysze komentarze w stylu "ale dziwnie chodzisz",nie chcą ze mną spędzać czasu,jak robili to przed wypadkiem...To boli,zwłaszcza,że mieszkam w małej miejscowości,gdzie każdy wszystko o każdym wie,a towarzystwa odpowiedniego też nie ma. Jestem już na etapie,w którym skończyłam szkołe średnią,byłam na studiach,musiałam jednak je przerwać,bo z powodu urazu mózgu,po 1,5 roku od wypadku dostałam ataku padaczkowego...Moje dochodzenie do siebie pod względem psychicznym też nie wygląda za ciekawie,ciągle mnożą sie problemy rodzinne,rozmawiać o tym co mi leży na sercu nie mam już z kim zaniemówił


  PRZEJDŹ NA FORUM