Liścik do męża
Czego nigdy ode mnie nie usłyszysz, mój mężu?


Kochanie, właśnie skończyłam cerować twoje skarpetki, mam nadzieje, ze ten ścieg ci się spodoba, wszak nauczył mnie go nie kto inny, jak twoja mamusia. Cieszę się, że wczoraj tak odpocząłeś podczas transmisji meczu i nie wypiłeś nic oprócz czterech puszek piwa. Ja miałam wtedy czas tylko dla siebie i postanowiłam upiec ciasto, nie musze dodawać, ze twoje ulubione.

Wczoraj wieczorem długo o nas myślałam i doszłam do wniosku, ze przestane już pieklić się z byle powodu. To nie twoja wina, ze kran w łazience nie działa od dwóch miesięcy. Zresztą już tak przywykłam do mycia zębów pod prysznicem, że zdaje mi się on najodpowiedniejszym miejscem na tego typu czynności. Mało tego, na nocnej szafce leżą wszystkie twoje motoryzacyjne gazety, które podkradałam ci przez długi czas, mając nadzieje, iż tym samym zapomnisz o swoim hobby. Teraz wiem, jaka byłam głupia. Nie mogę odbierać ci tych wszystkich przyjemności, a juz na pewno ograniczać twojej rozwijającej sie osobowości. Od dziś, możesz spędzać w garażu nawet po dwie godziny dziennie, dopieszczając swoje ukochane maszyny.

Postanowiłam też, że zrezygnuje ze studiów. Ty przecież jesteś na dwóch kierunkach i dobrze wiem, ile zdrowia cie to kosztuje. Kiedy zarywasz noce, ucząc się, potrzebujesz spokoju i troskliwej opieki, która tylko ja mogę ci zapewnić. Mam też nadzieję, ze jedzenie dwudaniowych obiadków nie wpłynie negatywnie na twój wrażliwy żołądek, oczywiście dotychczas nic ci jeszcze nie zaszkodziło, ale za każdym razem, kiedy jesz, ja drżę w obawie o twoje zdrowie.

Rodzice ciągle powtarzali mi, ze wychodzenie za mąż w tak młodym wieku może być fatalne w skutkach, a życie z tobą przynosi mi przecież tyle radości. Tak się cieszę, kiedy możesz wrócić do wysprzątanego domu i dobrze wiem, ze kochasz mnie taką, jaka jestem, potargana i w dresach. To, że spotykasz się z Bożenką, jeszcze nic nie znaczy, pracujecie przecież razem i tyle rzeczy was łączy, to miłe, ze kiedy popsuł ci się samochód, ona tak ochoczo przenocowała cię w swoim domu, jednak są jeszcze na świecie dobrzy ludzie.

Tylko Grażynka ma o tobie złe zdanie, mówi, że jesteś leniem i kobieciarzem! Jak ona śmie! Nic dziwnego, że tak jej nie lubisz, od dziś przestane ją odwiedzać, a kiedy zadzwoni, potraktuję ją oschle. Myślałam, że nasza przyjaźń od piaskownicy przetrwa lata, ale życie dało mi nauczkę, od dziś to ty będziesz moim jedynym przyjacielem, bo wiem, że tylko tobie mogę zaufać.

Dokładnie jutro minie tydzień, jak zwolniłam się z pracy, cieszę się, że mnie do tego namówiłeś. Przecież ty i tak zarabiasz wystarczająco, a miejsce żony i matki jest w domu. Zresztą miałam dosyć tych wszystkich wyemancypowanych wariatek, tylko męczyłam się w ich towarzystwie. Nasze kochane maleństwo potrzebuje teraz mojej obecności bardziej niż kiedykolwiek. Nie dziwię się, że czasem denerwuje cie jej płacz, dlatego dobrze będzie, jeśli przez jakiś czas będziesz spał sam w naszej sypialni, a ja z kołyską przeniosę się do salonu. Jest tam przecież wygodna kanapa, na pewno będę się na niej wysypiać.

Jutro są moje urodziny. Zeszłego roku o nich zapomniałeś, ale było przecież tyle ważnych spraw do załatwienia. Jeśli jutro również zapomnisz, wiedz, ze nie będzie mi przykro. Ja i tak wiem, ze mnie kochasz i nie potrzebuję na to żadnych dowodów. Za to ja już planuję twoje przyjęcie imieninowe, w prawdzie to dopiero za dwa miesiące, ale wolę nieco wcześniej przygotować menu i zaproszenia. Chcę, żeby było tak jak zawsze, czyli hucznie i wesoło. Oczywiście znów nie prześpię kilku nocy, ale zmęczenie zawsze znika, gdy widzę uśmiech na twojej twarzy.

Kiedy zrobiłeś mi awanturę po prywatce u Tadeusza, było mi przykro, ale teraz wiem, że nie powinnam tak długo rozmawiać z twoimi kolegami. Takie zachowanie nie przystoi przecież mężatce. Obiecuję też nie nosić tej brązowej spódniczki, chyba masz rację, ona jest zbyt wyzywająca jak na mój wiek i stan cywilny.

Niedługo wakacje, nasze maleństwo jest zbyt małe, aby gdziekolwiek wyjeżdżać, a co za tym idzie, muszę z nim zostać, ale ty, kochanie, nie możesz spędzić urlopu w domu. Dwa tygodnie nad morzem dobrze ci zrobią. Rozmawiałam juz z Marylka, ona też wyjeżdża sama, bo jej mąż się rozchorował, możecie razem wynająć pokój, to zawsze jakaś oszczędność, a przy okazji, ja będę wiedziała, że nie dzieje ci się krzywda. Nie martw się o mnie, na pewno nie będę się nudzić. Jest jeszcze tyle weków do zrobienia, że sama nie wiem, od czego zacząć. Poza tym, czas najwyższy pomalować przedpokój, już raz robiłam to sama (pamiętasz, jak ty nie mogłeś, bo wypadła ci ważna delegacja?) i stwierdzam, ze to nic trudnego.

Tak bardzo cię kocham, że pisze do ciebie juz siódmy list w tym miesiącu, a jest dopiero szesnasty czerwca. Wiem, że to niemądre i nawet nie będziesz miał czasu, by go przeczytać, ale sama świadomość, że chciałbyś, dodaje mi skrzydeł.

Kochająca żona.



  PRZEJDŹ NA FORUM